Jedną z ciekawostek Izraela jest Morze Martwe (Morze Słone). Jest tutaj tak nieprzyjemnie, że można było by się zastanawiać po co tu przyjeżdżać. A mimo to tysiące turystów z całego świata zjeżdżą w tym i my aby zobaczyć to niecodzienne zjawisko przyrodnicze. Jak pewnie część z Was pamięta ze szkoły jest to najniżej położone miejsce na Ziemi. Lustro wody znajduje się 418 m poniżej poziomu morza. Na dodatek panują tu szczególnie latem wysokie upały. Akurat w dniu kiedy my byliśmy termometry pokazywały 42oC. Żar się lał z nieba, a pot z każdego zakamarka ciała. Nic lepszego tylko schłodzić się w wodzie. Właśnie ani schłodzić, ani wodzie. To morze, a raczej olbrzymie jezioro jest bardzo ciepłe, ale najgorsze jest jego zasolenie, 230‰ (średnie na świecie 35‰, Bałtyk 7‰). Aby uświadomić sobie jak to dużo, widzieliście pewnie zdjęcia osób unoszących się na wodzie i nie tonących (jak Jezus stąpający po wodzie :). To właśnie tutaj można leżeć na wodzie i nie ma szansy na utonięcie. Próba zanurkowania jest w zasadzie nie możliwa, ale dla zawziętego może zakończyć się tragicznie. Nie brakowało desperatów którzy na własnej skórze i to dosłownie przekonywali się o parametrach „wody”. Woda nawet w dotyku jest gęsta od soli i nie miła. Grudki soli oblepiają wszytko. Jedynym odruchem jest zobaczyć i szybko uciec. Nic dziwnego, jak mówi się, że stąd jest najbliżej do piekła.
Jak się się można domyśleć i tutaj zawitał wolny rynek. Można kupić nie mniej, nie więcej ale oczywiście sól. W najróżniejszej postaci i z najróżniejszymi właściwościami.
Polecamy to miejsce, ale my tam wolimy naszą Wieliczkę.
więcej na www.BylismyTam.pl